Cześć,

W tej części mojego bloga będą działy się rzeczy niemożliwe. Masz wyjątkową i niepowtarzalną okazję przeczytać wstęp do czegoś większego. Format o jakim nawet mi się nie śniło. Poznaj przygody Nathana, młodego blogera, który próbuje rozkminić o co chodzi w dorosłym życiu i jak się do niego zabrać. Chłopak nie bardzo wie czego chce od życia, ale jedno jest pewne chce blogować i przekazywać swoje przemyślenia i zajawki szerszej publiczności.


Czy pomożesz Nathanowi przejść przez piekło życia w miejskiej dżungli? To Ty masz duży wpływ na losy chłopaka. Możemy razem stworzyć tę historię, musicie tylko chcieć.


Milego czytania.

10:23:00

Nie cackaj sie




Będąc dzieckiem nie miałam zbyt dużej styczności z ludźmi chorymi na cukrzyce. Byłam dwa razy w sanatorium ale tam poznałam grupę ludzi podobnych do mnie. My się ze sobą po prostu nie cackaliśmy. Turnus się skończył a każdy z nas pojechał w inna stronę Polski. Parę maili ale się kontakt urwał. Trochę czasu minęło i Facebook dał mi kolejną możliwość "spotkania" ludzi w takiej samej lub podobnej sytuacji jak ja. Z początku byłam zaciekawiona jak ludzie postrzegają cukrzycę i jak sobie z nią radzą. Ale jak mówią im dalej w las tym więcej drzew. I tak było w tym samym przypadku. 

Kiedy byłam dzieckiem marzyłam o wielkiej karierze siatkarskiej. Zaczęłam "trenować" w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Był nabór do drużyny czwórek, więc z moją najlepszą przyjaciółką zdecydowałyśmy  spróbować naszych sił.

 I udało się.

 Dwa razy w tygodniu po lekcjach zostawałyśmy na treningi. Rok później byłyśmy na tyle dobre by trenować ze starszą drużyną. Treningi 3 razy dziennie. I tak załapałam bakcyla. Wielkie marzenia o karierze z dnia na dzień rosły. Trunieje, treningi, sparingi to było coś czym żyłam i nie miałam zamiaru się poddać. 

W ostatniej klasie podstawówki trener powiedział nam, że rozpoczynają się nabory do szkoły sportowej. Oczywista sprawa pierwsza byłam w kolejce do zapisu. Udało się przyjęli mnie. W wakacje przed gimnazjum szkoła sportowa wraz z klubem miejskim organizowali obóz sportowy. Wszystkie przyszłe koleżanki z klasy pojechały tylko nie ja. 

Dlaczego? 

Bo cukrzyca; "nie podejmę się takiej odpowiedzialności by zabrać TAKIE dziecko na obóz". Ciemnota i brak chęci edukacji porażające. 

Ale to nic, przecież we wrześniu jak poszłam do szkoły tylko ja byłam ta inna bo nikt mnie nie znał z obozu. To nie przeszkodziło mi w dalszym trenowaniu. Tereningi dwa dziennie, pięć  razy w tygodniu plus basen. I jakoś tutaj cukrzyca mi w niczym nie przeszkadzała. A dawałam radę lepiej jak nie jedno zdrowe dziecko. Niestety kontuzja kolana przerwała moje marzenia. Ale zawsze jest jakaś altenatnatywa.

Kolejną  zajawką było wojsko. Tak baba w wojsku. Już widziałam siebie na poligonie czołgającej się w błocie, w  strugach potu i łez. Obierającej stosy ziemniaków. I celującej do tarczy z AK46. Równolegle chciałam być policjantką. Ścigać morderców i uczestniczyć w pościgach jak w Bad Boys. Oczywiście i na tym polu dyskryminacja bo cukrzyca. 

Ostatnim pomysłem na siebie było zostanie stwardessą. Kiedy leciałam pierwszy raz samolotem w wieku 8 lat. Pomyślałam te piękne panie mają robotę życia. Latają z miejsca na miejsce a jeszcze jak długi lot to maja kilka godzin  na odpoczynek w danym mieście to i świata trochę zwiedzą. Nie przeraziło mnie nawet kryterium biegłej komunikacji w trzech obcych językach. Ale najwyższej klasy wyniki zdrowotne. Cukrzyca - nie takich nie przyjmujemy.

Z każdej sytuacji jest wyjście. ZOSTANĘ PRAWNIKIEM tam nie trzeba kontroli jakości zdrowia.

Te historie są i negatywne ale jak zobaczyłam wpisy na grupie o cukrzycy typu "zwolnienie z wf bo mam cukrzycę",  "czy cukier 100 naczczo jest ok" "moje dziecko było samo gdzieś tam".
Ludzie błagam was nie cackajcie się z samym sobą ani z waszymi pociechami, bo życie da im tyle razy po dupie. Trzeba być twardym a nie miękkim.

Tekst  nie powstał w inicjatywnie urażenia nikogo, tylko by patrzeć szerzej. Bo cukrzyca to nie koniec świata to początek niezwykłej przygody. 

1 komentarz:

  1. ja przyznaję bez bicia, że nie wiem zbyt wiele o życiu z cukrzycą. wiem tylko, że chyba sama bałabym się uprawiać sportu, bałabym się gdzieś wyjeżdżać ze świadomością, że muszę brać ciągle leki, być pod stałą kontrolą lekarzy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 kappacofe , Blogger