Słyszysz jakiś
dźwięk w oddali ale udajesz, że to nie do Ciebie. Dzwonek staje się coraz to
bardziej wyraźny i głośny. Aż w końcu zdajesz sobie sprawę, że to jest Twój
alarm. Alarm? Jaki alarm? Myślisz sobie. No tak podjąłeś pracę. Jesteś teraz
odpowiedzialnym dorosłym, który wstaje o 4.30.
-4.30? Co to ma
być? Za jakie grzechy? No tak nie chciało Ci się uczyć, więc dostajesz od życia
to na co załugujesz.
Zwlekasz się z
łóżka powoli, by nie dać za wygraną życiu. Wleczesz się do łazienki, myjesz
zęby, twarz. Po czym przypominiasz sobie że musisz wyjść z domu za 5 min. A Ty jeszcze nie piłeś swojej poranej
kawy. Wyglądasz za okno, pada deszcz.
-Tego mi jeszcze
brakowało, pójść pierwszego dnia pracy bez kawy i cały zmoknięty. O losie co
kładziesz mi kłody pod nogi całe życie, ukaż mi choć odrobinę światełka w
tunelu.
Nie, ta modlitwa
Ci nie pomoże. Ty musisz wziąć się wgarść i zebrać życie do kupy. Chciałeś być
panem i władzcą swojego życia zacznij wreszcie nim kierować.
Biegniesz do
wyjścia, łapiesz jakąś kurtke byle miała kaptur i zbiegasz po schodach z
rowerem pod pachą.
-Trudno, kawy
napiję się później. I tak nie mam wyjścia.
Pędzisz ile sił w
nogach po moście Brooklińskim byle nie spóźnić się już pierwszego dnia do
pracy. Wpadasz zdyszany do wielkiego hangaru i nie wiesz co masz zrobić.
Zapomniałeś imię osoby z którą miałeś się skontaktować po dotarciu na miejsce.
-Josh? Joseph?
Joe? A cholera wie.
Podchodzi do
Ciebie młody chłopak, na oko mniej więcej w Twoim wieku.
-Czy mogę w czymś
pomóc?
-Yyyy, mi? Eee, przyszedłem
do pracy. To znaczy, eeee…
Tak zacznij się
jąkać na pewno nie pomyślą, że jesteś niedorozwinięty albo co gorsza, że masz
żółte papiery. Weź się w garść, zbuduj jedno sensowne zdanie.
-Tak, przyszedłem
pierwszy dzień do pracy, dzownilem wczoraj, miałem skontaktować się z Panem J…
Na szczęście
młody chłopak przerwał Ci, bo Ty i tak nie pamiętasz imienia osoby z którą
miałeś się spotkać.
-Jaki tam pan.
Josh jestem, witaj na pokładzie. Zaprowadzę Cie do mojego biura i omówimy
szczegóły Twojego zatrudnienia.
- Co? Ten młody,
odszczelony chłopak jest tutaj szefem? On? Przecież on nie ma więcej jak 25
lat. Tak zdecydowanie przegrałem życie. –grunt to udany dialog wewnętrzny.
Tak przegrałeś
dotychczasowe życie ale jeszcze nic straconego, żeby wziąć się w garść.
Nim się
zorientowałeś już siedzisz u niego w biurze, ręku trzymasz gorący kubek kawy.
-Co skąd to się
tu wzięło? Czy ja mam jakieś nadprzyrodzone zdolności i potrafię przesyłać moje
myśli do czyjegoś mózgu bez wypowiedzenia ani jednego słowa?
Nie tak prędko
kolego, Twój szef zobaczył Twój przygłupi, otępiały wzrok i po prostu chciał
być miły. Każdy dorosły potrzebuje kawy z rana, nawet jeśli jest jeszcze 15
letnim marzycielem w skórze 25 letniego faceta.
-... a więc to
jest mapa miasta, paczki, które masz dostarczyć dzisiaj. Po zrealizowaniu
zlecenia, wracasz tutaj przekazujesz kartę z potwierdzeniem odbioru paczki i o
14 jesteś wolny jak ptak. Pod warunkiem, że się wyrobisz. Dasz radę?
-Tak, yyy,
oczywiście że tak Panie Josh. Będzie Pan zadowolony.
-Nate, mogę się
chyba do Ciebie tak zwracać, u nas w firmie nie ma żadnych Pań i Panów. Mówmy
sobie po prostu po imieniu. W mojej
firmie zależy mi na dobrych relacjach z pracownikami. A nie na jakiejś
napomowanej atmosferze, jak po drugiej stronie miasta na Wall Street. Czy to
jest jasne?
-Jasne jak słońce
Panie Josh, yyy to znaczy Josh.
-To bierz się do
roboty, upewnij się, że każdy klient to zadowolony klient.
*
Super teraz on
będzie siedział sobie w swoim wygodnym fotelu, w ciepłym biurze a ja będę
zasuwał w deszczu z tymi zakichanymi paczkami.
Mogłeś być na
jego miejscu, jakbyś tylko wykazał odrobinę chęci i incjatywy do życia, a nie
marzył o karierze blogera. Blogi są dobre dla dzieci, które piszą „dzisiaj
zjadłam naleśniki z nutellą”, wrzucą 4 zdjęcia i są zadowolone. Albo „ wygrałem
dzisiaj w GTA, zabiłem 5 niesprzymierzeńców i ukradłem dwa super szybkie auta”.
A Ty o czym pisałeś? O niczym. Ty myślisz, że ta praca to kłoda pod nogi,
powiem Ci coś Nate to jest wyzwanie dla Ciebie. Chcesz być blogerem możesz nim
być. Tylko musisz otworzyć oczy i zastanowić się o czym masz pisać.
Dojechałeś pod
pierwszy adres. Idziesz do drzwi, dzownisz i nic. Cisza, głucha, martwa cisza.
I co masz teraz zrobić? Zostawić paczkę pod drzwiami?
Nie. Raz pada, a
dwa potrzebujesz podpisu. Myśl Nate, myśl.
Będziesz czekał
na odbiorcę? Nie masz na to czasu, nie wyrobisz się w czasie z pozostałymi
paczkami.
Sprawdź może
sąsiad obierze paczkę, a Ty zostawisz notke w drzwiach gdzie adresat znajdzie
ją.
I to jest myśl.
Pukasz do drzwi obok. Otwiera starsza kobieta, ma siwe, długie włosy, małe
złote okulary na nosie tylko brakuje jej drutów w ręce.
-Dzień dobry,
jestem kurierem z firmy YTU Delivers, czy jest możliwość zostawienia paczki dla
Pani sąsiadki, gdyż nie zastałem jej w domu?
Starsza babcia po
namyśle odpowiada:
-Tak, Zoey jest
moją bardzo dobrą przyjaciółką na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu.
Wiesz chłopcze my znamy się jeszcze od czterdziestego drugiego, kiedy razem
płynęłyśmy statkiem na te ziemie. W kajucie było ciasno ale los tak chciał, że
po latach się odnalazłyśmy kiedy ona wprowadziła się obok po śmierci swojego
męża. Może masz ochotę na ciastko to opowiem Ci całą historię.
I czego jeszcze,
kobieto nie widzisz że jestem zwykłym kurierem a nie powiernikiem historii
życia. Chcę zostawić tę paczkę i jechać dalej.
-Wie Pani co,
bardzo chętnie ale innym razem. Jestem w pracy i trochę się śpieszę. Może Pani
tu podpisać?
-Chłopcze, będę
trzymać Cię za słowo, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.
-Dziękuję, życzę
Pani miłego dnia.
Nie ładnie Nathan, bardzo nie ładnie. Widzisz nie umiesz docenić tego co
los Ci daje. To byłby świetny artykuł na bloga. „Wielka przyjaźń od wojny aż po
grób”.
Pędź dalej do kolejnego klienta. Zostały Ci jeszcze cztery paczki do
rozwiezienia i Twój pierwszy dzień pracy będzie zakończony.
Kolejne dostawy odbyły się bez komplikacji. Za każdym razem ten sam
schemat.
Puk, puk do drzwi. Drzwi się otwierają. Podpis. Miłego dnia i dalej na rower.
Cały dzień padał okropny deszcz. Jesteś przemoczony do ostatniej suchej
nitki. Ale cieszysz się bo wreszcie, raz w życiu coś Ci się udało dokończyć.
Jest 14.30 wracasz do biura, gdzie przekazujesz karte potwierdzenia odbioru
szefowi. I możesz wracać do domu.
Po powrocie do domu nie marzysz o niczym innym jak tylko gorący prysznic.
I w tym momencie właśnie przypomniało Ci się, że dzisiaj jeszcze nic nie
jadłeś.
Idziesz do lodówki, otwierasz ją a tam nicość. Nawet światło już Ci się nie
świeci. Nate, chlopie, kiedy robiłeś zakupy po raz ostatni?
Ubierasz się i udajesz się do jedynego sklepu w okolicy. Kulawy sprzedawca
jest tam jak zawsze i jak zwykle czyta swój magazyn ogrodniczy. Bierzesz
koszyk, do którego wrzucasz jajka, ser żółty i szynkę.
Może przydałby mi się jakiś chleb jeszcze.
Szukasz po wszystkich pułkach jakiegoś chleba tostowego ale nie możesz go
znaleźć.
-Hey, Stu, gdzie jest chleb? Zostało Ci co jeszcze z porannej dostawy?
-Chłopcze, co? Czego tam potrzebujesz?
-Chleb…C H L E B! Biały, krojony zwykle w woreczku.
-Aaaa, chleba Ci trzeba. Poczekaj przyniosę z zaplecza.
Starszy mężczyzna, bierze swoją laskę i noga za noga idzie powolnym krokiem
na zaplecze. Normalnie zajęłoby to z 3 sekundy, ale dla starca to długa podróż,
która zajmie mu 5 minut w jedną stronę.
Już czujesz jak kiszki Ci marsza grają Nate? Idź zapytaj sprzedawcę może
potrzebuje pomocy by szybciej uporać się z powrotem?
*
Po zjedzeniu
przypalonej jajecznicy. Siadasz do laptopa, otwierasz swojego bloga. Sprawdzasz
wyświetlenia, ale na Twoje nieszczęście tam nic się nie zmienia. Nadal 5
odwiedzin.
Pisze o wszytkim.
O nowojorczykach, którzy idą posępnym krokiem do pracy. O garniturach, którzy
każdego poranka mają ten sam rytułał i nadal tylko 5 wyświetleń. Jestem do
niczego. Do niczego się nie nadaję, nawet nie umiem robić głupiej jajecznicy
bez przypalenia.
Nate, weź się w
garść. Blogujesz raptem od roku a już byś chciał laury zbierać jak rasowy
pisarz? Artykuły same przychodzą do Ciebie, ale Ty nie umiesz dostrzeć ich
potencjału.
Mam pisać o
babci, która jest sama jak palec i marzy żeby ktoś zapukał do jej drzwi. Ta
kobieta nie ma do kogo gęby otworzyć. Kto wie może ma Altzhaimera i jej
historie nawet nie są prawdziwe?
Nate, nikogo to
nie obchodzi. Ludzie kochają treść chwytającą za serce, albo taką z którą łatwo
jest im się utożsamić. Sam się zastanów co Ty czytasz i na co zwracasz uwagę.
Ze zmęczenia
padasz jak niemowlak. Nawet nie wyłączyłeś komputera. Ale nie przejmuj się
jutro będzie inny, lepszy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz